2001-08-26 Uczestnicy
|
|
"Val Duina" No wiec co Juniora zainteresuje, wybrałem się w końcu po długich kłótniach do ValDuIna koło Scuol. Z rodzicami i słabą Irena wiec tempo było wolne. najpierw 700m dość łatwego podjazdu do schroniska, cały czas wzdłuż rzeki, z paroma wodospadami i tunelami, ładne widoczki mila jazda. później postój w schronisku i już tylko z Ireną dalej w gore. zaraz zaczął się singletrail i później stromo, przejście przez mostek z deski i ubezpieczone lina miejsce (swoja droga dalobyby się tam zjechać ale ja się balem). później zaraz to na co czekałem galerie. ok 1m-1.5m szerokości gdzieniegdzie pozabezpieczane barierkami, parę super tuneli, kreta ścieżka. nie da się tego opisać ale stwierdzenie z bike ze to jedna z ładniejszych wycieczek w Alpach potwierdziłbym. wyobraźcie sobie wybita w pionowej skale galerie wijąca się w przełomie - w dole rzeka a na przeciwko następną powiedzmy 200m ściana. w połowie galerii Irena już padła a ja pobiegłem dalej. po ok 500m wyszedłem do dolinki już prawie na granicy włoskiej. z braku czasu nie doszedłem na sama przełęcz ale dużo mi nie zabrakło. później zjazd galeryjkami - strasznie wybiera psyche mimo ze nie jest bardzo niebezpiecznie. w tunelach gdyby nie dobre opony to na mokrych płytach wpakowałbym się w ścianę. później już trochę się przyzwyczaiłem i pojechałem szybciej ale dalej bardzo ostrożnie. później na nieobarierkowanym miejscu wysoki próg (zjedzcie sobie z progu tak wysokiego ze się zaczepia korbowodem na 1m szerokości i z lewej strony z przepaścią). później dogoniłem jakiegoś rowerzystę który bal się iść z rowerem a później jakąś wycieczkę rowerowa (którą chyba zbulwersował fakt ze jadę po tym) która jak głupia o 17:30 pchała się do góry. później fajny singletrail do schroniska z wypadami na szutrowe osuwiska. no a dalej to już zwykły szutrowy zjazd z jednym podchwytliwym miejscem gdzie Irena podobno zaczynała się już modlić i zabrakło jej 20cm do wypadnięcia ze ścieżki. dodam tylko ze porządna wycieczka przeszła by z 1100m na 2900m i powrotem na 1300m. ja ostatecznie ograniczyłem się do wyjazdu na ok 2000m. za doznania estetyczne i satysfakcje przyznaje wyciecze pierwszy raz od dawna moje osobiste 6*. Prawdziwy MTB - trochę trudności ale bez ekstremów, piękne góry i widoki i cos nowego po czym jeszcze nie jeździłem i co sprawiło mi dużo przyjemności Wojtek |

