2006-12-09 Pilsko Trasa Dystans 16km Uczestnicy |
Technika ![]() Widoki ![]() |
Pilska Gran Sorpresa Korbielów wita nas szalejącymi po niebie, potarganymi chmurami, zwiastującymi mocną dmuchawę na szczytach, ale też miażdżącą temperaturą, +12C, 9 grudnia, krótkie spodenki, cel Pilsko. Czasu niewiele nawet jak na tą krótką pętelkę, zachód słońca planowo już po 15, jeden z najkrótszych dni w roku. W górę posuwamy się błotną nartostradą wlekąc za sobą/przed sobą zimne żelastwo, jechać da się sporadycznie, żeby nie powiedzieć, że w ogóle. Zaskakująca aura przypominająca raczej wczesną wiosnę odwraca na szczęście uwagę od wypalających się powoli łydek (forma najwyraźniej sobie uleciała z bocianami). Rok El Nino powtarza rekordowy scenariusz sprzed 3-4 sezonów kiedy też "suchy" sezon kończył się bardzo późno, ale trzeba przyznać, że nie aż tak późno. Hala Miziowa o tej porze roku już nawet nie złota, raczej wypłowiała, zduszone pierwszym tegorocznym śniegiem trawy przybierają różne odcienie jasnego brązu, ale ta ich surowość ma w sobie urok. Słońce przebijając się chwilami przez kordony chmur prześlizguje się po halach, robi się cieplej, to znów za moment uderzenie zimnego wiatru zmienia odczuwalną temperaturę o 180 stopni w przeciągu kilku chwil. Windchill jest dzisiaj zdradliwy. Wznosimy się coraz wyżej, wiatr zaczyna chłostać coraz mocniej. W końcu opustoszały szczycik, niby kolejny raz na Pilsku, ale za każdym razem widoki i klimat są zupełnie inne. Przetaczamy się na słowacki wierzchołek. Słońce w kooperacji z chmurami tworzy obrazy żywcem wyjęte z biblijnej Apokalipsy, cykamy dwie pozowane fotki i chowamy się za kamiennym kopcem. Słowacja co ciekawe w chmurach, nasza część Beskidów z wyjątkiem Pilska i Babiej tonie w słońcu. Zaskakuje też spora ilość śniegu na niższych szczytach po stronie Slowackiej. Jeszcze bardziej zaskoczy nas za chwilę ilość śniegu na zjeździe wzdłuż granicy na Przełęcz Glinne. Sporo OS'ów na singielku płynącym wschodnim ramieniem Pilska wartko w dół - bagienka, mokre śnieżne pola, wilgotne głazy w połączeniu ze spadającym momentami stromszymi odcinkami szlakiem. Nie przepadam za bagnami, za śniegiem, ale tutaj akurat ta mikstura kontrastów tworzy jedne z najciekawszych pięciu kilometrów zjazdu w tym sezonie. Środkowe nieznane nam fragmenty zaskakują in plus, dużo rytmicznej jazdy, kilka kamienistych sekcji na których po jednym razie dajemy się wywieźć poza trasę. W tle oświetlana ostatnimi promieniami, dumna Babia i lekko czerwieniąca się Beskydska Vrchovina, w której otwierałem sezonik. Docieramy na przełęcz. Cały niebieski szlak wzdłuż granicy to raczej typ zjazdu mocno zdzierającego okładziny, ręce cały czas zaciskają klamki, odcinków gdzie można odpuścić hamulce praktycznie nie ma, ale na pewno jest to jeden z najciekawszych szlaków w rejonie Pilska. Na przełęczy podpinamy się na 2-kilometrowy odcinek czarnego szlaku, który okazuje się całkiem ciekawy zważywszy na jego teoretycznie nieciekawy przebieg na mapie. Na zakończenie czeka jeszcze więc ostry piec po łąkach kończący miłym akcentem pewnie już ostatnią traskę w wyższych górach w tym roku. Sebas |