2009-05-03 Hala Śmietanowa x2 Trasa
|
Technika ![]() Widoki ![]() |
Żywieckie deja vu Prawie daja vu - jak w zeszłoroczny majowy bigweekend grzęznę w śniegu na podejściu na Halę Śmietanową. Na szczęście "prawie" robi tym razem pozytywną różnicę. Nasze tyłki wraz z rowerami udało się wywieźć wyciągiem na Mosorny, śniegu jakby mniej, bo nie udało się przemoczyć butów, a nad głowami słońce udaje afrykańskie klimaty. Wprawdzie zapowiadało się, że ostatni dzień rowerowej majówki nie będzie zbyt udany. Wczoraj straciliśmy dwa samochody i kolejny wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Na szczęście perspektywa odwiedzin u Mecenasa w Zawoji zadziałała mobilizująco. Okazało się, że samochodów ci u nas dostatek. Do pełni szczęścia brakuje tylko miękkiego asfaltu - idea miękkiego asfaltu zakiełkowała w głowie Małpy pod wpływem wspomnień z bliskich kontaktów z tradycyjnym twardym asfaltem. W sumie idea już niezbyt dla nas przydatna, bo zrażeni zjechaliśmy na dobre z asfaltu na "miękkie" leśne ścieżki. Tym razem bierzemy pod koła wyścielaną korzeniami rynnę na żółtym szlaku. Mimo startu ze śniegu, wysuszona rynna nie sprawia trudności. Za to nasze głowy ledwo unikają kontaktu z połamanymi drzewami wiszącymi nad szlakiem. Po rekordowo szybkim powrocie rynną do góry (cała załoga w znakomitej kondycji), odbijamy na niebiesko-zielony DH-szlak do centrum Zawoji. Na trasie zwyczajowo mnóstwo kamieni i ponad standardowo połamane drzewa. Dwa ukąszenia węża w dętki trochę nas spowalniają. Podkręcamy prędkość, bo przed nami moje ulubione progi. Mam wrażenie, że one od zeszłego roku urosły. Za to znowu nie widzę lądowania - przede mną Pucek stawia zasłonę dymną. Na dole robimy zaopatrzenie w pizzerii i pędzimy do hacjendy Mecenasa. Resztkami sił montujemy Slopstyle Jam Pod Huśtawką. Atmosferę podkręca sam gospodarz stwierdzeniem, że niby ktoś z wytrawnych riderów uznał za niemożliwe przeskoczenie roadgapa i wklejenie się w bandę na lądowaniu, która wyprowadza na kolejną chopkę. To taka dziwaczna instalacja w ogródku Mecenasa - nie mógł jak normalny człowiek zrobić oczka wodnego z krasnalami? Ku naszemu zaskoczeniu udaje się jako tako skleić ten numer. Zaskoczenie potęguje fakt, że lepiej to wychodzi chłopakom na sztywniakach. Małpa uzyskuje zdecydowanie najlepszy styl, Tolek też nieźle, Pucek efektownie wylatuje z bandy i tłumaczy się, że ma inny styl jazdy, ja trochę oszukuję robiąc niedolota na drodze. Jeszcze tylko chwila kontemplacji landszaftu z Babią na koniec kolejnego już rowerowego majoweekendu. Klaudiusz
|