Blizniaki bez szlaku Rano deszcz bebnil ostro w parapet i pewnie pomyslelibyscie ze zrezygnujemy z niedzielnej jazdy? Nic bardziej blednego! Dzisiejsza trasa pobilismy co prawda rekord poznego rozpoczecia wycieczki (za dnia) - ruszylismy na szlak o.... 14.30 :-) Za to mimo niesprzyjajacej aury spedzilismy 5h w gorach. Czytaj dalej
|
Błotny biotop
Dla oddania klimatu akcji proponuję wciagnac na poczatek ten 13 sekundowy obraz sytuacji. Po pokonaniu 4 kilometrów z Osielca, ugrzazłem gdzies pod Trylawska Góra pod przeciekajacym dachem z lisci buczyny.
|
Dwa kroki od nirwany Szlak Graniczny. Dwa "magiczne" słowa, do których specjalnie nie ma potrzeby niczego dodawać. Na wielu forach najlepszy szlak Zachodnich Beskidów i jeden z najlepszych w całym 600-kilometrowym paśmie. Niewiele ostało się tego typu rasowych, górskich szlaków w Polsce... Inwazyjna polityka nadleśnictw doprowadziła niestety do anihilacji części pereł chowających się w beskidzkich lasach, których i tak zawsze było w PL niewiele. Trzeba się więc nachapać póki czas. Tym razem padło na fragment grani Wielka Racza - Kikula (i vice versa czyli tam i z powrotem)... Fotorelacja
|
Niby nic Już było późne przedpołudnie gdy wymyśliliśmy co by można zrobić z tak pięknie przespaną niedzielą. Niezbyt daleko i w sumie lajcik - tego nam trzeba i najlepiej by zakończyć obiadem w letnim domu w Łękach. Jak to mają w zwyczaju prawdziwi hardcorowcy prawie pod samo (ok. 700 m npm) schronisko na Kudłaczach wjechaliśmy samochodem - ma to swoje niewątpliwe zalety - otóż można tam wtoczyć się jakby tak od niechcenia bez zadyszki. W sumie prawie wszyscy "niedzielni" turyści robią to samo i pewnie za parę lat na Kudłaczach będzie parking. Czytaj dalej
|
Gorczańska dżdżownica Takiej frekwencji nie pamiętają najstarsi bacowie w Gorcach, na czele z Kudłońskim Bacą. Z Przełęczy Przysłop wytoczyliśmy się w liczbie 24 kół (sic!) prąc w górę gorczańskimi halami w kierunku Kudłonia. Tym samym został wyrównany pilski rekord z ubiegłego sezonu ;) Zanim zdążyliśmy wtoczyć się na szczyt, rekord jednak pękł... Po wtoczeniu się na szczyt, czternastoosobowa (14 riderów) dżdżownica rozpadła się na kawałki, wycierając kolorowymi betami zakamarki czarnego szlaku. A było co wycierać. Szlak w każdym razie przesprzątany, można korzystać. Zobacz fotorelację Sebastiana + ścieżka dźwiękowa
|
Żywieckie déja vu Prawie déja vu - jak w zeszłoroczny majowy bigweekend grzęznę w śniegu na podejściu na Halę Śmietanową. Na szczęście "prawie" robi tym razem pozytywną różnicę. Nasze tyłki wraz z rowerami udało się wywieźć wyciągiem na Mosorny, śniegu jakby mniej, bo nie udało się przemoczyć butów, a nad głowami słońce udaje afrykańskie klimaty. Wprawdzie zapowiadało się, że ostatni dzień rowerowej majówki nie będzie zbyt udany. Wczoraj straciliśmy dwa samochody i kolejny wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Na szczęście perspektywa odwiedzin u Mecenasa w Zawoji zadziałała mobilizująco. Okazało się, że samochodów ci u nas dostatek. Do pełni szczęścia brakuje tylko miękkiego asfaltu - idea miękkiego asfaltu zakiełkowała w głowie Małpy pod wpływem wspomnień z bliskich kontaktów z tradycyjnym twardym asfaltem. W sumie idea już niezbyt dla nas przydatna, bo zrażeni zjechaliśmy na dobre z asfaltu na "miękkie" leśne ścieżki. |
Nowe galerie - Mogielica po dwakroć(set) Majówka na Mogielicy (zdjęcia z trasy na Mogielicę, dokładnie dzień później w święto 3 Maja publikujemy dzięki uprzejmości kolegi bikera - Przemka 'Ruks' Korczyńskiego, spotkanego po drodze - SERDECZNIE DZIĘKUJEMY ZA FOTKI!) Zimny piknik pod murzyńskim cyckiem (krótka ale męcząca trasa na Mogielice)
|
Po horyzont W mysl niepisanej długodystansowej zasady - im więcej kilometrów, tym mniej zdjęć i tym brzydsze, zapraszam do galerii z pedalenia przez pagóry Wyspowego i Makowskiego. Czytaj dalej
|
ŻaroOdporni 300 metrów spadku pionowego, circa 2 kilometry technicznej jazdy, scianki, eSki, bandy, niewiele odcinków, na których można schładzać tarcze. Niezmiennie tresciwie i podchwytliwie od startu do ostatniego wertykala. "Karpiówce" bliżej może nawet do charakternego górskiego szlaku wyjętego żywcem ze słowackich pagórów (vide choćby Szip) niż typowej polskiej trasy DH. |
Przebi(j)snieg - a było to Roku Pańskiego dwatysiacedziewiatego To zdjęcie pstryknałem nieprzypadkiem (klik). 6 tygodni temu zjazd z Kudłaczy. A ciag dalszy historii znacie... Ostatnio polemizowalismy z Juniorem, która zima sroższa. 2005/06 okreslana mianem "zimy stulecia" (jakby obecne stulecie trwało nie wiadomo ile - ach te współczesne massmedia ;) czy obecna? Góral z przysiółka pod Koskowa nie zastanawiał się wcale. Lapidarnie stwierdził "siedzimy tu jak w okopach od 2.5 miesiaca", wskazujac ręka na otaczajace nas 1.5metrowe tunele wokół domu. Czytaj dalej
|
|